Moje oczy.. One.. były czerwono-czarne... Nagle... jakiś kocur napadł na mnie... To był...Makowy Pazur... Ten sam, który zabił Cętkowanego Listka...
Miał bliznę... Taką.. jakby ktoś wyrwał mu serce... Biegła od lewej łopatki po sam brzuch... Jakby ktoś wyciągnął mu serce..
- W końcu się spotykamy Darkness..
- Orangeblood, zostaw nas!
- Bo co? Widzisz tę wielką bliznę? To dzięki waszej Spottedleaf ją mam... I wiesz co... Nawet fajnie się ją zabijało. Moje pazury wchodziły co raz głębiej... Aż do jej serca...
- Jesteś nieobliczalny! Nie masz uczuć!
Kocur się zaśmiał.
- I co z tego? Przynajmniej nic mnie nigdy nie wzruszy.
-Dlaczego ją zabiłeś?!
- No wiesz.. taki kaprys. Jak mi się zachce to zabiję kogo popadnie. Dzisiaj wypadło na ciebie!
Kocur ugryzł mnie w ogon. Ja drapnęłam go w oko. Czułam krew. Chwyciłam go za szyję i przekułam mu skórę.
- Jeszcze trochę.. Jeszcze tylko małe szarpnięcie moim pazurem...Czuję strach u ciebie...Teraz twoje życie zależy od mojego kaprysu. Tak samo jak zabiłeś Cętkowanego Listka. PO PROSTU MIAŁEŚ KAPRYS! TERAZ TO JA MAM KAPRYS BY CIĘ ZABIĆ! Teraz to ode mnie zależy czy będziesz żyć czy nie.
Jednak... kocur mnie przewrócił i nie udało mi się przebić jego tętnicy.
-I co maleńka? Raz na wozie raz pod wozem. Hm... co by teraz z tobą zrobić... Hmm... Słyszałem, że chciałabyś mieć kocięta. Uszczęśliwię cię. Zobaczysz, ty zostaniesz mamuśką a ja się wyżyję. Idziesz na taki układ?
-Nigdy w życiu!
- To więc do roboty!
Kocur chciał się do mnie dobrać, lecz ugryzłam go w łapę. Syknął na mnie a ja wskoczyłam mu na plecy. Chwyciłam się jego kręgosłupa i... wbiłam swoje zęby w kości. Przebiłam mu nerw. Kot upadł.
-KUR*A! PRZEZ CIEBIE STRACIŁEM CZUCIE W TYLNYCH ŁAPACH!
-Ojojoj... Biedactwo... A może nauczyć cię pływać? No wiesz... dzisiaj pogoda idealna do pływania...
Kopnęłam mocno kocura w brzuch tak, że przetoczył się do jeziora. Usiadłam na kocie i chwyciłam go za szyję. Z moim zimnym spojrzeniem zaczęłam go topić. Zaczęło mnie to nawet bawić. Z morderczym uśmiechem pokazałam moje zęby. Ugryzłam go w szyję. Po chwili kocur wykrwawił się.
-Masz za swoje wredny ch*ju..
Spostrzegłam, że moje oczy stały się na powrót niebiesko-fioletowe. Spojrzałam na zakrwawione ciało.
Usiadłam na brzegu obok ciała Makowego Pazura.
Wszędzie była krew... Nawet woda w pobliżu ciała stała się czerwona. Nagle spostrzegłam Ogniste Serce.
<Rudzielcu? Możesz mu wyjąć flaczki :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz