poniedziałek, 27 października 2014

Od Ognistego Serca C.D Zanikająca Gwiazda

- Zanikająca Gwiazdo...Ach...
Współczuje przywódczyni...Strata drugiego medyka...Ale cóż...takie życie. Wróciłem do obozu zająć się Cętkowanym Kłem.
- Jak się dziś czujesz, Cętkowany Kle?
- Tak sobie...
W centrum zobaczyłem jak dwa kociaki Song się bawią:
- Haha! Nie pokonasz mnie Złote Serce! Jam jest Kwiecista Gwiazda, przywódca Klanu Iskry! Jestem niepokonany!
- To się jeszcze okaże!
Maluchy odgrywały walkę pomiędzy Klanem Iskry a Klanem Pioruna odgrywającej się dwa księżyce temu.
- Haha! Jestem szybszy niż przywódca Klanu Geparda! Szybszy niż swój własny cień! Nie dogonisz mnie Złote Serce!
Maluchy skoczyły na siebie i koziołkowały po obozie. Jeden z nich poturlał się do legowiska Cętkowanego Kła i wylądował jej przed łapami. Kocica podniosła się i fuknęła na malucha:
- Zmiataj ode mnie mała kępo futra!
Kotka zlękła się i uciekła między łapy matki. Widziałem jak Song syczy z daleka na starą kocice. Staruszka położyła się.
- Dlaczego tak się uniosłaś?
- Chyba wiesz że medyk nie może mieć kociąt. Wnerwiają mnie...

Dwie godziny później
~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Z kociarni wybiegła jak torpeda zapłakana Song.
- Moje kocięta! Ktoś zabrał moje kocięta!
Szybko zareagowałem:
- Cienista Łatko! Ty, Płomienna Dusza i Cętkowana Łapa wyruszycie szukać kociąt na wschodzie! Lamparci Ogonie, ty i Krucza Łapa pójdźcie na zachód! Sandy ty z Bolsem idziecie na Południe, ja idę na północ! Spotykamy się na Leśnej Ścieżce za godzinę!
Koty szybko się rozeszły. Ja szybko pobiegłem na zachód.

Po godzinie poszukiwań
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gdy wszyscy przyszli w określone miejsce spotkania, spytałem:
- Ktoś je znalazł?
- Ni widu ni słychu!
- Cholera, Cholera...Gdzie one mogą być...Dopomóż nam Gwiezdny Klanie! Spottedleaf! Immortalu! Bądźcie z kociętami! 
Znowu się rozbiegliśmy.

W obozie Klanu Iskry
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Atak Klanie Strumienia!
Wszyscy skoczyli do ataku na obóz. Jednak nikogo tam nie było...
- Wyruszyli do naszego obozu! Biegnijmy tam!

W obozie
~~~~~~~~~~~~~~

Udało nam się znaleźć kocięta...I Klan Iskry w naszym obozie. Rozpoczęła się zacięta walka. Widziałem jak nowy zastępca Kwiecistej Gwiazdy, Jak mu tam...Tygrysi Kieł czy jakoś tak...Sięga łapą do kociarni. Skoczyłem na niego, ale zablokowała mi przejście czarna kotka. Odepchnąłem ją. Po chwili Tygrysiego Kła już nie było. Wszedłem do kociarni. Zobaczyłem tam Cętkowanego Kła i kocięta.
- Są całe! Nie martw się!
Kocica próbowała uspokoić płaczące maluchy. Ja pobiegłem walczyć dalej.

Po bitwie
~~~~~~~~~~~~~~

- Odwrót Klanie Iskry, Odwrót!
Uciekli. Darkness weszła na wysoką skałę.
- Kocięta zostały porwane ponownie przez Zastępce przywódcy Klanu Iskry!
- Ależ nie! Kocięta są całe! Cętkowany Kieł je uratowała!
- Jak to?
Kocica wyszła z kociarni.
- Tak to prawda. Znam Tygrysiego Kła dobrze. Właściwie to od kociaka. Pomagałam mu przyjść na świat. Znam go od czubka ogona do koniuszków wąsów.
- Dziękujemy ci Cętkowany Kle! Czy chcesz zostać Medykiem Klanu Strumienia?
- To będzie dla mnie zaszczyt.
- Tak więc Cętkowany Kle, mianuje cię Medykiem Klanu Strumienia!
Wszyscy wiwatowali imię kocicy. Po chwili wszyscy się rozeszli.

<Ktosieł?>

niedziela, 26 października 2014

Od Zanikającej Gwiazdy CD Ognistego Serca

Jedynie co czułam to tylko gniew na niedźwiedzia.
-NIE!!!!! KUR*A!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-Krzyknęłam na cały las. Wszyscy byli zaskoczeni, że przeklinam. Po prostu już dłużej nie mogłam wytrzymać. Byłam cała zadrapana.
-Durny misiek! NIENAWIDZĘ TYCH PIERD*LONYCH NIEDŹWIEDZI!
 
Cała w złości jeszcze raz odegrałam się na martwym ciele niedźwiedzicy. Stanęłam na opadłym pniu drzewa i zaczęłam śpiewać. (Pioseneczka). Każdy się znowu zaskoczył, że potrafię posługiwać się językiem francuskim. Moja babcia pochodziła z francuskiej hodowli u dwunogów i stąd też znała ten język. Trochę też mi go przekazała i stąd go znam. Uciekłam. Pobiegłam nad strumień. Zamknęłam oczy.. Przypomniała mi się historia moich rodziców...
Zdaje mi się, ale skończę niedługo tak samo jak mój ojciec... 

<Ognik, bądź ktoś inny?>

Od Ognistego Serca C.D Zanikająca Gwiazda

Podbiegłem do leśnej duszy.
- Leśna Duszo! Wszystko dobrze?
- Ja...Idę do Gwiezdnego Klanu...
- Nie możesz nas opuścić!
- Nie potrafię powstrzymać śmierci Ogniste Serce...Żegnajcie...
Wtedy ona...Odeszła...
- Leśna Duszo! Nie!
- Och nie...Druga strata medyka... - Słyszałem cichy głos przywódczyni...
- Pozdrów ode mnie Cętkowanego Listka, Leśna Duszo...
Zobaczyłem jedynie jej ducha który wzbijał się w niebo...

<Darkie?>

Od Zanikającej Gwiazdy CD Ogniste Serce

Zobaczyłam niedźwiedzicę, która stała nad Leśna Duszą. Na kolejną utratę medyka nie mogę pozwolić! Wskoczyłam na pysk niedźwiedzia i zaczęłam wydrapywać miśkowi oczy. Ugryzłam miśka w nos i ucho. Niedźwiedzica chciała mnie strącić łapą, ale ja wskoczyłam na kark puchatka.
- I CO, KUBUSIU? MIODKU ZABRAKŁO? DO KOTÓW LEŹĆ SIĘ CHCIAŁO? PO MOIM TRUPIE WŁOCHATY ŻELKU!
Wgryzłam się w kark niedźwiedzia. Żelek zaczął wymachiwać łapami, ale ja wgryzałam się co raz głębiej i głębiej. W końcu przebiłam tętnice szyjną niedźwiedzia i zwierz upadł. Po chwili niedźwiadka można już było przerobić na dywanik. Wszyscy podbiegli do rannej kotki.

<Ognik?>

sobota, 25 października 2014

Od Ognistego Serca C.D Lamparci Ogon

Siedziałem pod drzewem kiedy podszedł do mnie Kali.
- Siema brachu! Też się nawaliłeś?
- Nie. Nie ćpam. Nawaliłem się ze szczęścia że zostanę ojcem.
- Pośpieszyłeś się stary.
- Nooooooo tak trochę.
Wtedy usłyszałem krzyk Sandy:
- GROMOWE SERCE!!!
- Gromowe Serce?!
- Co do? Ognisty o co chodzi?!
- To legendarna mordercza niedźwiedzica grizzly! Już biegnę!
Szybko pobiegłem tam skąd dobiegał krzyk. Zobaczyłem...Gromowe Serce...

http://th07.deviantart.net/fs70/PRE/i/2014/209/c/c/thunderheart__by_riverspirit456-d7snnse.jpg 

- TO ONA ISTNIEJE!?
- NO JAK WIDZISZ!
Miała cały pysk we krwi. Pod jej łapami leżała Leśna Dusza...
- LEŚNA DUSZO!
Wtedy przybiegł Kali.
- CO MAMY ROBIĆ?!
- A MYŚLISZ ŻE JA WIEM!? TO NIE JEST ZAJĄC TYLKO NIEDŹWIEDŹ!
Wtedy przybiegła Darkness...

<Darkie, zamorduj miśka! xD>
 

Od Lamparciego Ogona CD Płomiennej Duszy&Ognistego Serca

- A mnie wszystko jednooo...- * czkawka * - A mż...- * to ma tak brzmieć jakby był pijany * - Wracajmy jż do dm okej?- spytałem. Po tych pięciu palcach byłem baaaardzo nawalony...
- A po cooo...?- powiedział Bols. W pewnej chwili usłyszeliśmy strzał.
- No kuźwa! Co to?!- Melanie aż podskoczyła.
- Nie wiem! Spadam-y std!- krzyknąłem.
W oknie zobaczyliśmy... Chińczola! Do tego z dubeltówką! Ale na nasze szczęście w nas nie trafiał.
~*~
Następny dzień...
~*~
- Ło kurde... Ale mnie bania boli...- Co się wczoraj działo i... I czemu jestem w jamie z Melanie?! Właściwie to ona leży w głębi... A Bols leży na kamieniu na początku jaskini. Chwilę po tym jak się obudziłem Melanie doczłapała się do wyjścia. Potem usłyszeliśmy wrzask Ognistego. Caaalutki dzień błąkałem się po naszych terenach, lecz nie miałem nastroju do zabawy... Wkońcu pod drzewem zobaczyłem Ognistego...
- Siema brachu! Też się nawaliłeś?- widok znajomego mi kota poprawił mi humor.

< Melanieee! Szukam Cię! A Ognisty? I Bols?! >

środa, 22 października 2014

Od Ognistego Serca C.D Zanikająca Gwiazda

Wszedłem do jamy Darkness, aby sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Zastałem ją płaczącą...
- Zanikająca Gwiazdo, co się stało?
- Odejdź...zostaw mnie samą...
- Ale chciałbym pomóc...
Kotka podniosła się i wbiła we mnie swoje przeszywające, płonące z wściekłości spojrzenie.

Lepszego nie znalazłam zdjęcia!

- Już sobie idę...
Z podkulonym ogonem wyszedłem. Postanowiłem odwiedzić Księżniczkę...zobaczyłem jak jakiś dachowiec...JĄ PODRYWA! I to piosenką...

"Jesteś słodziutka ty kociaku mój,
Twe jasne futerko aż onieśmiela mnie,
Czy pod gwieździstym niebem właśnie tu,
Miałabyś ochotę pobawić ze mną się?
Żyje się tylko raz więc słuchaj mnie!
Podzielę chętnie się beztroską mą!
Lecz ta obroża ogranicza cię."

Wtedy skoczył jej na szyje i próbował ściągnąć te obrożę.

"A może uda ściągnąć nam się ją?"

- ZOSTAW! TRZYMAJ SIĘ Z DALA ODE MNIE! ZBOCZEŃCU!
- EJ! ZOSTAW JĄ!
Kocur obrócił się.
- Bo co?
- Bo to! Zostaw ją zboczeńcu!
- Chcesz ją mieć dla siebie, przyznaj to!
- TO MOJA SIOSTRA MYSI MÓŻDŻKU!
Walnąłem go w pysk że aż poleciała krew.


 Wtedy jednak złapał mnie za łapę i rzucił dwie długości lisa dalej.


- Ach...Silny jesteś...
- To twój koniec! Żegnaj Rudzielcu!
Kiedy się na mnie zamachnął, wyskoczył dwa razy większy Jęczmień, złapał go za szyje i wyrzucił w powietrze.


Podniosłem się.
- Dzięki Jęczmień...
- Nie ma sprawy. Ten młody już raczej tu szybko nie wróci. - Mówiąc to pokazał łapą na uciekającego brunatnego kocura. Próbowałem wstać, lecz moja mocno ranna łapa mi na to nie pozwalała. Moja siostra do mnie podeszła.
- Wszystko gra?
- Tak...
- Dziękuje ci Ogniste Serce...
- Nie ma sprawy...
Znowu próbowałem się podnieść, lecz moja próba zakończyła się skaleczoną przednią łapą.
- Rudzielec, nie wstawaj. Choć, zabiorę cię do Cętkowanego Listka.
- Jęczmień, nie słyszałeś?
- O czym?
- Cętkowany Listek nie żyje!
- Jak to?
- Tak...Ale przynajmniej jej duch jest z nami...
- Nie wnikam w to. Chodźmy do medyka!

W obozie
~~~~~~~~~~~~

Szybko wybiegła Leśna Dusza i Piaskowa Burza.
- Na Gwiezdny Klan co ci się stało!?
- Walka z kotem z osiedla...Zboczeniec chciał zgwałcić moją siostrę...
Leśna Dusza pomogła mi iść. Kiedy byłem w legowisku, przyłożyła mi do krwawiącej łapy jakieś zioła i pajęczynę. Szczypało.
- Uspokój się. To zatrzyma krwawienie...

Następnego Dnia
~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rana szybko się zagoiła. Została mi tam tylko blizna. Ach...to jest wspaniały dzień...Kocięta Song i mój siostrzeniec otworzyli oczy, Zanikającej Gwieździe przeszła depresja, Ja i Piaskowa Burza jesteśmy parą a Leśna Dusza zaginęła...To ostatnie nie jest aż takie fajne...Ale na pewno wróci. Ale ja i Sandy jesteśmy parą! Rozmawiałem z Spocią. Cytuje jej słowa: "Ogniste Serce, wiem że mnie kochasz, ja ciebie też kocham, lecz chcę abyś był szczęśliwy. Ułóż sobie życie z Piaskową Burzą. Mimo to zawsze będę cię kochać." Super...

Rankiem
~~~~~~~~

- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!
Wydarłem się na cały obóz. Zanikająca Gwiazda, Cienista Łatka, Lamparci Ogon...ogólnie wszyscy oprócz Leśnej Duszy i Piaskowej Burzy wybiegli z nor żeby sprawdzić co się dzieje. Zanikająca Gwiazda spytała:
- CO NA GWIEZDNY KLAN SIĘ DZIEJE OGNISTE SERCE?!
- BĘDĘ OJCEM! ZOSTANĘ OJCEM!
- No to gratuluje! Wiadomo kiedy?
- Jeszcze nie! Ale najważniejsze że zostanę ojcem!
Skacząc wyszedłem z obozu.

Po kolejnym spotkaniu z Cętkowanym Kłem...
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zanikająca Gwiazda przyjęła Cętkowanego Kła do Klanu. Powiedziała że to JA mam się nią zajmować dopóki nie wróci do zdrowia...Wspaniały dzień!

<Ktosieł? xD>

wtorek, 21 października 2014

Od Ognistej Duszy CD Lamparciego Ogona

-Em... ja lepiej tego nie biorę...
-CIEMU? Mela, dawaj!
-To se bierz to. Ja tam wole tą butelkę w kącie...-Pokazałam łapą na szklaną butelkę z przezroczystym płynem.
- Czy to to o czym myśle..???
-Najwidoczniej Bolo... DAS IST ABSOLWENT!-Zaśmiałam się moim przedziwnym śmiechem. Brzmiałam trochę jak... kaczka? Bolo od razu rzucił się do butelki i odkręcił ją. Ja ją przewróciłam i wszyscy chłonęliśmy dziwny napój. Wypiliśmy całą butelkę.
-Doooooobraaaa!!! Ale tera musim wracać bo nas na befsztyki te japońce przerobią.
- Tak bez niczego..?
-To bierz co chcesz a ja już idę. Bolo... skończyłeś?
-DOCHODZĘ!
-Gdzie?
- DO RAJU Z PANEM TADZIEM!
-To był Absolwent debilu...

<Kalarepa? xD>

Od Zanikającej Gwiazdy CD Ognistego Serca

Spojrzałam moim kwristo-morderczym wzrokiem na starą kotkę.
-Więc dlaczego cię wygnali?
-NIE POWIEM!
- Jeśli nie powiesz to skończysz jak Makowy Pazur!
Kotka na chwilę zamilkła...
- Wyrzucili mnie za to, że dowiedzieli się że... mam syna.
-Ale medyk nie może mieć młodych.
- Młodych? Stary kocur już z niego. 72 księżyce chyba ma! A jest on wynikiem mojego dawnego romansu z pewnym kocurem. Musiałam go porzucić. Myślałam, że on nie przeżyje ale jednak chyba go ktoś znalazł i się nim zajął.
-Czego tu szukasz?
- Niczego. Po prostu zostałam wyrzucona i chodzę gdzie popadnie.
- Nie zabiję cię jeśli nic nam nie zrobisz. Masz stąd odejść jak najszybciej.
- Dobrze ale...
-Ale co?
-Ale już nic. Ja już uciekam.
Kotka uciekła. No dobra... Nawet to i lepiej, że tak szybko uciekła. Było mi wszystko jedno kim ona jest. Byle jak najszybciej opuściła nasze tereny. Ja udałam się nad Błyszczący Strumień. Moja chęć zabijania minęła... Znowu zawładnęła mną moja dobra strona. Skąd to się we mnie bierze? Byłam rozdarta... Przez moją wiecznie płaczącą i dobrą Darkie a po między zimną i morderczą Darkness...
 
Siedziały we mnie dwie dusze... Jedna czasem zanikała we mnie pokazując drugą... Odwieczna walka dobra ze złem.. Położyłam się na brzegu strumienia. Nie mogłam powstrzymać łez..
 
Ciągle nuciłam moją ukochaną piosenkę... "My Immortal" Jej słowa.. one były tak prawdziwe... Tak smutne...
"Ten ból jest po prostu zbyt prawdziwy"
To się ze mną zgadzało. Wszystko mnie przygnębiało... W sercu miałam wielką pustkę... Po stracie pierwszej, jedynej i prawdziwej miłości...

"Po prostu zbyt wiele czas nie może wymazać"

Tak.. Może minęło od tego sporo czasu lecz... Nadal nie mogę o tym zapomnieć... 

"Gdy płakałeś, ocierałam każdą z Twoich łez
Gdy krzyczałeś, walczyłam z każdym z Twoich lęków
I przez te wszystkie lata trzymałam Twoją dłoń
Jednak Ty wciąż masz całą mnie..."

To bardzo boli... Tego nie da się opisać... Moje życie traci sens... Bez głosu Immortala... bez jego blasku w oczach... Nic nie jest piękne... On wciąż ma całą mnie... Gdyby czegoś się bał... zawsze bym walczyła z tym do upadłego... Zaczęło padać.. Spojrzałam w niebo...
 
-Imm... Ja wiem, że ty tam jesteś.. Nie zapomnij mnie... Kocham cię... Na zawsze... po wieki... będę tylko twoja... Na zawsze będziesz w moim sercu...

Wstałam i wróciłam do klanu z płaczem. Usiadłam w swojej jamie. Skulona i płacząca. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Zasnęłam. Miałam straszny sen... Ktoś... zabił cały klan... Pierwsze umarły nasze terminatorki a później wszystkie kotki. Łącznie ze mną. Później spostrzegłam jak dusze kocurów lecą w stronę Gwiezdnego Klanu. Obudziłam się. Byłam wystraszona. Dobrze, że to tylko sen. Do mojej jamy wszedł Ogniste Serce...

<Ognik, gadaj xD>

Od Lamparciego Ogona CD Płominnej Duszy

- Eee... A co mówiłaś o 'magicznym' ziele?
- Pff... Ale co?- odparła z uśmieszkiem.
- Nic. Jak wyglądał ten liść czy co tam?...- spytałem Bolsa.
- A wiesz co? A on miał taki... Pięć palców, o! No i zrobili skręt i... Wdychnąłem tego dużo nooo!
- O kurna! Też to brałem!- powiedziałem- Brachu! Witaj w klubie!
- To wy jesteście ćpunami!?
- No jacha! A kim mamy być!?- odparliśmy chórem.
- Normalnymi kocurami! A nie jakimiś żulami spod mostu!
- Mops?! -porozglądał się po lesie-  Gdzie ten mops?!- wrzasnął Bols- Lubię mopsy! To takie... Słodkie psiaki...- rozmarzył się.
- Ech... Dobra! Trza wracać do obozu, bo trza powiedzieć, że nowy jest.- rzekłem. Jakie poważne słowo...
~*~
Po powrocie do obozu, zobaczyliśmy Zanikającą w fatalnym stanie. Mruknęła coś, co wzięliśmy za 'tak'.
Potem przyszedł Ognik. Oznajmił, że mam... Terminatorkę! Cętkowaną Łapę czy jak jej tam...
~*~
Po ceremonii pobiegłem poszukać Bolsa i Mel.
- BOLS! MEL! Chodźcie!- krzyczałem. Wkońcu się znaleźli.
- Cooo?- powiedzieli chórem.
- Idziemy w pewne miejsce... Bols, ucieszysz się.- uśmiechnął się od ucha do ucha.
~*~
Na miejscu...
Byliśmy koło osiedla dwunogów. Wokół żółtego bloku rosła plantacja 'magicznych' ziół. Okno od domu było otwarte. To dobry znak. Właśnie wtedy palili. A potem nic nie pamiętali...
- Chodźcie do tego domku z folii!- szepnąłem.
Weszliśmy. Na środku był stół, a na nim kilka skrętów...
- Bierzcie! Nie zauważą... Raczej.
- He he... Pięć palców! Mmm... Zaciągnął się. Jedynie Mel trzymała zioło w pysku...

< MEL? XDDD A może ktoś dołączy do naszej imprezy? xD >

poniedziałek, 20 października 2014

Od Ognistego Serca C.D Zanikająca Gwiazda

Darkness wróciła do obozu...Z OBROŻĄ Z PSIMI KŁAMI NA SZYI! O CO TU CHODZI DO CHOLERY!?
- DARKNESS, WYTŁUMACZ MI O CO TU CHODZI DO CHOLERY!?
Wtedy pojawiła się Sandy...
- Rudzielec, okaż trochę szacunku! W końcu rozmawiasz z przywódczynią!
- Przepraszam...Ale o co w tym wszystkim chodzi?!
- No więc... - Darkness na chwilę się zawiesiła...jakby nie wiem...

Po opowiedzeniu całej historii

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wychodzi na to że przywódczyni stała się morderczynią...ale cóż...
- Ale...Dlaczego ją zabiłaś?
- To ona zabiła Nieśmiertelne Serce! - Kotka strasznie się uniosła a jej oczy płonęły z wściekłości. Stuliłem uszy. - Nie bój się Ogniste Serce...Przepraszam że się uniosłam.
Uspokoiłem się. 
- Pójdę na polowanie.

Na Leśnej Scieżce
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Spotkałem starą, pręgowaną kocice...Miała kołtuny na całym futrze, poplamione brudne kły i tępe pazury. Miała też wielką bliznę na całej mordce i poszarpane uszy.



Mimo takiego wieku skoczyła na mnie i przygniotła do ziemi. Udawałem trupa.
- Młody wojownik...Ha! Łatwa zdobycz dla Cętkowanego Kła!
Wtedy tylnymi łapami ją odepchnąłem.
- Łatwa zdobycz hę? To się okaże!
Wskoczyłem jej na plecy i ugryzłem w tylną łapę. Nie mogła się ruszyć.
- Masz szczęście młody...
- Więc, Cętkowany Kle...Co robisz na terytorium Klanu Strumienia? I z jakiego pochodzisz Klanu?
- Włóczyłam się tylko...Były medyk Klanu Iskry.
- Były?
- Wygnali mnie...
- Za co?
Kocica syknęła na mnie i krzyknęła chrapliwym głosem:
- Niech cię to nie obchodzi!
- Ok ok...

Po zawleczeniu jej do obozu
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Zanikająca Gwiazdo...To jest...
- Nie kończ. Widzę że masz dla nas jeńca Klanu Iskry. I to tą którą dobrze znam. Jesteś ich medykiem, racja?
- Byłam ich medykiem...

<Darkness? Ona ma przeżyć xD>
 

niedziela, 19 października 2014

Od Zanikającej Gwiazdy CD Ognistego Serca

Byłam z siebie dumna. I zdawało mi się, że zaczynałam stawać się morderczynią z zimną krwią. Spodobało mi się zabijanie.
-Dobra, koniec tego widowiska. Zabieramy tę szmatę na szczyty. Zepchniemy go by wyglądało to by się pociął o krzaki i kamienie. Kto idzie ze mną?
-JA PÓJDĘ!-Powiedział jakiś kocur, którego pierwszy raz widziałam.
-Kim jesteś?
-Jestem Bols i chcę dołączyć.
-Ok. Jak mi pomożesz to od razu potem staniesz się jednym z nas.
-No dobra.
Ja i Bols zabraliśmy Makowego Pazura w góry i zrzuciliśmy go ze szczytu.
-Bols... dlaczego masz takie imię?
- To przez magiczną wodę dwunogów. LUBIĘ JĄ!
-To już chyba wiem jakie ci imię dać..

*Pod wielką skałą*

-Czy ty, Bols obiecujesz bronić kodeksu wojownika klanu naszego nawet za cenę własnego życia i przysięgasz wierność naszemu Klanowi Strumienia?
-Przyrzekam.
-Wobec tego ja i cały Gwiezdny Klan mianujemy cię członkiem Klanu Strumienia. Od dziś nazywać się będziesz Srebrną Wodą.

*Po ceremonii, nad Mglistym Jeziorem*

Poszłam na obchód zobaczyć czy czasem Klan Iskry nie przyszedł się mścić. I OCZYWIŚCIE już jeden z nich tam był. To była kotka...

-Kim jesteś?-Zapytałam
- Nie ważne kim jestem! To ty zabiłaś Makowego Pazura!
-Może ja albo nie... jeśli nie powiesz jak się nazywasz to ci nie powiem kto zabił Makowego Pazura...
-Jestem Pyłkowa Cętka. Wystarczy?
-Mam dwie wiadomości.Dobrą i złą. Zacznę od dobrej. Wiem kto go zabił. A zła jest taka, że zabiłam go ja. Z zimną krwią. I wiesz co? Nawet mi się to spodobało!
- DLACZEGO GO ZABIŁAŚ?!
- Zabił mojego medyka. Oko za oko, ząb za ząb. Proste? Proste.
-Jeszcze tego pożałujesz!
Kotka rzuciła się na mnie. Jednak ja byłam większa od niej.
-Mówiłam już, że lubię krew? Kocham zabijać!-Powiedziałam to z moim psychopatycznym śmiechem.
Z całej siły walnęłam kotkę lewą łapą. Kotka przewróciła się a z jej boku zaczęła sączyć się krew.
-A mam ci teraz ja coś niecoś powiedzieć?
-To dawaj? Co jest takiego ważnego?
- Bo to ja i kilku moich kumpli zabiło twojego kochasia. Twojego Nieśmiertelne Serce.
-CO?!
- Taka prawda. Masz problem. Teraz to mi możesz tylko za to podziękować.
Przejechałam pazurami kotce wzdłuż jej prawego boku. Tylnymi łapami przygwoździłam ją do ziemi. Prawą przednią łapą chwyciłam ją za gardło.
-I co teraz? Życie za życie, śmierć za śmierć. Teraz to ty masz problem. Od mojego kaprysu zależy czy będziesz mogła dalej oddychać czy nie. Ale wiesz co... ZGINIESZ W MĘCZARNIACH!!!!
Zaśmiałam się tak głośno, że echo rozniosło mój śmiech przez góry. Najpierw przegryzłam kotce nerw. Nie mogła ruszać tylnymi łapami. Później wzięłam się za odgryzienie jej ogona. Następnie połamałam jej przednie łapy. Na koniec odepchnęłam ją do wody. Chwyciłam łapami jej szyję i zdjęłam jej obrożę. Później zaczęłam ją topić! Na dodatek zaczęłam ją przysypywać mułem. By została pogrzebana za życia! Prawie cała znalazła się w dole, przysypana żwirem wodnym. Wystawała tylko jej głowa i szyja. Kotka jeszcze żyła. Trzymała nos trochę nad powierzchnią wody. Przebiłam jej tętnicę. Kotka zaczęła obficie krwawić a ja jeszcze bardziej zaczęłam ją topić. Gdy kotka już umarła, wyciągnęłam ją z wody. Podrapałam ją całą i zrobiłam głębokie nacięcie koło serca. Na koniec wyciągnęłam jej serce z ciała. Wokół mnie zebrało się stado kruków. Wyrzuciłam im serce Pyłkowej Cętki. Kruki w mgnieniu oka zjadły jej serce. Znowu byłam cała we krwi. Obok leżała tylko jej obroża. Hmm... niby teraz stałam się bezwzględną morderczynią to ta obroża mi się przyda. Jeszcze ociekała jej krwią.... Wyglądała jeszcze groźniej. Ubrałam obrożę. Przejrzałam się w wodzie. Obroża do mnie bardzo pasowała. Później obróciłam się do kruków i powiedziałam:
-A teraz zróbcie z nią porządek. Możecie ją wyjeść. A jej skórę i kości pozostawcie.
Kruki były mi posłuszne i bardzo głodne więc od razu wyjadły całe mięso i wnętrzności kotki. Ze skóry zrobiłam worek do którego wpakowałam kości. Następnie wyniosłam worek na terytorium Klanu Iskry. Miałam szczęście, że nikt mnie nie widział i porzuciłam resztki z mojej przeciwniczki w rzece. Na samym dnie. Nikt nie ma prawa odkryć, że jest tam jej ciało. Ryby niedługo zjedzą to co z niej zostało. Wróciłam do Klanu. Cała we krwi ale z piękną obrożą na szyi.
 Miałam zadowolenie wypisane na..mordce? Byłam z samej siebie dumna! Moim powołaniem jest chęć zabijania!

<Rudzielcu! Darkie staje się Scrouge'm xD>

Od Ognistego Serca C.D Ognista Dusza

Przestraszyłem się Darkie...Nigdy się tak nie zachowywała...Wtedy z krzaków wyskoczył na nią jakiś kocur.
- Darkness uważaj!
Ale ta doskonale sobie poradziła...

<Darkie? Ty rób mordor xD>

Od Ognistej Duszy CD Ognistego Serca

Poszłam zobaczyć później z Kalarepą, czy Bols doszedł do Darkness. Jednak nawet on się zgubił.
-Mela!!!! Gdzie teraz!!!??
- W lewo nie w prawo.. A z resztą, chodź za nami.
-Ok.
Po chwili doszliśmy do jeziora. A tam spostrzegliśmy zmasakrowane ciało Makowego Pazura. Nad nim stali Darkness, Rudy i Piaskowa Burza.
-E... co się tu stało?
- Musiałam pomścić śmierć Spotty. Makowy Pazur został zabity przeze mnie. I o dziwo.. nie mam nawet żalu, że zabiłam kota. Wręcz przeciwnie. Spodobało mi się!
- Darkness... Wszytko OK?
- Em.. nie.-Powiedziała z szyderczym uśmiechem kotka.
Darkness była cała we krwi. A z jej pyszczka wypływała krew Makowego Pazura.
 
-Morderstwo z premedytacją. To najprzyjemniejsza rzecz jaką zrobiłam po założeniu klanu...-Powiedziała swoim mrocznym i niskim głosem Darkness. Przestraszyłam się jej...

<Ogniku?>

Od Ognistego Serca C.D Zanikająca Gwiazda

Usłyszałem coś. Obróciłem się nie chwilę.
- Spocia muszę iść...
Ale ona zniknęła...Ważne że jest chociaż w Gwiezdnym Klanie. Anyway...Pobiegłem tam skąd dobiegał dźwięk. Ujrzałem...Martwego Makowego Pazura.
- ON NIE ŻYJE?!
- Zabiłam go.
- DZIĘKUJE CI DARKNESS! - Skoczyłem jej do łap i czoło biłem przed nią.
- Ogniste Serce przestań!
- Przepraszam! - Otrząsnąłem się. - Mogę...?
Kotka pokiwała głową. Podszedłem do niego, wyciągnąłem pazury, wbiłem w dolną część brzucha i jechałem aż do szyi. Wszystkie flaki, wylazły mu na wierzch.
- BUAHAHAHHAHA! MASZ ZA SWOJE KUPO KŁAKÓW!
I wtedy usłyszałem głos Sandy.
- Widzę że tu jest totalny mordor!
- Oooo tak!
- Podobno Spotty jest w Gwiezdnym Klanie.
- Tak!
Wtedy pojawił się Lamparci Ogon z Melanie.

<Mela? Kali?>

Od Płomiennej Duszy CD Lamparciego Ogona

-No a jak?- Zapytałam śmiejąc się.
-Słuchaj.. A ty tak zawsze sama byłaś z tą... głupawką?
-Ym.. Nie. Mam kumpla, z którym się tu umówiłam. Był dla mnie jak brat. Chociaż... jest równie poje*any jak ja! Czekam i czekam na tego nieroba... Gdzie on się włóczy...
-Um... a jak ma na imię?
- Bols. Tak, wiem... Jego imię jest... dziwne. Jak mieszkałam z nim w mieście to była taka wódka. Czasem każe na siebie mówić Pan Tadeusz... I co gorsza... jego właściciel był ćpunem i raz zamiast wody dał mu bolsa... więc... chyba wiesz jaki był efekt... A co gorsza... jego właściciel miał obok różową farbę.. I efekt był taki, że Bols wyglądał jak kucyk pony. Ten różowy rzecz jasna..
 
-Ym... A skąd ty wiesz o tych kucykach?
- Widzieliśmy nie raz małe dwunogi jak się bawiły tymi różowymi badziewiami. I jak raz przyniosły wielkie pudło grające z bajką to właśnie ta bajka leciała. Stąd właśnie wiem o kucykach pony.
-Aha... A tam ktoś stoi.
-Bols! Siema brachu!-Krzyknęłam do kocura.
 -Siema Mela! 
-Gdzieś ty tyle czasu był? Czekam tu na ciebie dobrą godzinę!
- Oj no wiesz... Trochę pozarywać do jakiś dziuń trzeba. Pamiątek wiele po sobie chcę zostawić i przy okazji zabawę z tego i ja i kotka mamy. Ty nadal się nie skusiłaś na mój układ?
-O NIE,NIE,NIE! JA NIE JESTEM DZI*KĄ!
-Oj, szkoda... A by było fajnie... Ty chyba najdłużej się mi opierasz. Ale i tak gwarantuję, że cię kiedyś zaliczę!
Ja i Kali spojrzeliśmy na kocura dziwnym wzrokiem i o dziwo wyglądaliśmy wtedy tak samo..
 
-Masz coś z garem do dziś, co nie Bols?
-No a jak! Od kociaka! A może i nawet od poczęcia...? Ale od zawsze byłem głąbem!-Powiedział z dumą Bols.
-Właśnie widzę...-Odrzekłam kocurowi.
-Bols, a może dołączysz?-Zapytał Lamparci Ogon
-Hm.. w sumie.. Ten ćpun mnie dobija. Więc spoko, dołączę. A gdzie jest przywódca?
-Zapewne nad Mglistym Jeziorem. Na Leśnej ścieżce idź prosto i skręć w lewo. Później zza drzew wyłoni się jezioro. Pewnie tam teraz jest Zanikająca Gwiazda.
-Zanikająca....? Czy czasem to nie twoja kuzynka?
-No tak. To jest Darkness. Idź do niej a na pewno cię przyjmie.
Bols poszedł. Ja powiedziałam do Kalepo:
-Czyś ty zdurniał?! Chcesz jeszcze większego durnia w tym klanie ode mnie?!
- Czym więcej debili tym lepiej. Przynajmniej nikt nie będzie się nudził.
-Niby... Ale co do propozycji Bolsa... On ma naprawdę coś z garem albo mu dwunogi dały za dużo ich "magicznego" ziela i przez to jest taki poje*any...
-Możliwe Mady...
- To nie jest możliwe... To jest na 100% prawda....

<Kalarepo? xD>

Od Lamparciego Ogona do Płomiennej Duszy

// No więc tak... Przerwę ten wasz trans i wtrącę się w wasze opka :D Nie tylko wy tu jesteście :P //

Po tragicznych przejściach Ognistego Serca i Spotty w klanie zrobiło się... Cicho. Za cicho. Na szczęście jestem ja- Lamparci Ogon! I... Ta nowa. Płomienna Dusza. To taka mini wersja mnie.
Pewnego dnia spotkałem Ognika.
- Ognik! OGNIK!- był cały w skowronkach, chociaż miał łzy w kącikach oczu.
- Czego chcesz?- mruknął.
- Wiesz, gdzie jest ta nowa... Jak ona...
- Melanie?- odpowiedział.
- Tak, tak! To wiesz?
- No.... -[napięcie]- Wiem. Jest nad leśnym stawem.
- Ok! Dzięki!- pobiegłem jak strzała wystrzelona z łuku. No... Na moje lata przyda się rozruszanie kości.
Spotkałem ją tam, moczyła łapę w wodzie.
- Hej, hej!- wrzasnąłem.
- Aaach!- wydarła się- Nie jedź mnie! Za młoda-a-aaa...
- Spokojnie! Jestem Lamparci Ogon, ale mów mi Kalepo.
- Spoko. Co chciałeś?- spytała. W jej oczach kryło się coś dziwnego... Jakiś... Demon zabawy!
- Nudzę się. A słyszałem, że nie złe z ciebie ziółko...

< Melanie? Musiałem to zrobić xd >

sobota, 18 października 2014

Od Zanikającej Gwiazdy CD Ogniste Serce

Teraz... znowu zabolało mnie serce. Wszyscy cieszyli się powrotem Spotty do świata duchów. Ja szybko wymknęłam się i nikt mnie nie widział. Pobiegłam nad Mgliste Jezioro. Weszłam do wody. Nie boję się wody. Potrafię pływać. Nie wiem jak inni ale ja i Amy od zawsze pływaliśmy i nie bałyśmy się nigdy wody. Wypłynęłam na środek jeziora. Zobaczyłam mierzeję. Przypłynęłam na nią i usiadłam na niej. Po chwili jezioro się uspokoiło i stało się gładkie niczym... lód. Zaczęłam znowu płakać. Byłam sama. Nikogo więcej. Tylko ja sama. Zaczęłam śpiewać "My Immortal". Woda była zimna, lecz na mnie to nic nie robiło. Pochodzę z miejsca, gdzie są wieczne śniegi. Mieszkałam w północnej tajdze... Cały czas niemal była zima.. Najpiękniejsza z pór roku... Spojrzałam na górskie szczyty. Zobaczyłam piękny,biały śnieg. Kocham śnieg. To piękne małe gwiazdki.. A każda z nich jest inna... Moi przodkowie wierzyli, że śnieg to wszystkie troski, lęki i nadzieja każdego kota. Każdy się czegoś boi, troszczy lub ma nadzieję na coś. Każdy z płatków śniegu to jedno marzenie. Każdego kota jaki kiedykolwiek żył na ziemi. Gdy śniegi topnieją, znaczy to, że jedna z trosk zniknęła. I tak codziennie jest co raz mniej śniegu... Jednak.. teraz w sercu poczułam... mrok... Krew... widziałam tylko krew... Wypłynęłam na brzeg. Spojrzałam w moje odbicie... (muzyka w tle..Taka... Mroczna ^^)

Moje oczy.. One.. były czerwono-czarne... Nagle... jakiś kocur napadł na mnie... To był...Makowy Pazur... Ten sam, który zabił Cętkowanego Listka... 
 
Miał bliznę... Taką.. jakby ktoś wyrwał mu serce... Biegła od lewej łopatki po sam brzuch... Jakby ktoś wyciągnął mu serce.. 
- W końcu się spotykamy Darkness..
- Orangeblood, zostaw nas!
- Bo co? Widzisz tę wielką bliznę? To dzięki waszej Spottedleaf ją mam... I wiesz co... Nawet fajnie się ją zabijało. Moje pazury wchodziły co raz głębiej... Aż do jej serca... 
- Jesteś nieobliczalny! Nie masz uczuć!
Kocur się zaśmiał.
- I co z tego? Przynajmniej nic mnie nigdy nie wzruszy.
-Dlaczego ją zabiłeś?!
- No wiesz.. taki kaprys. Jak mi się zachce to zabiję kogo popadnie. Dzisiaj wypadło na ciebie!
Kocur ugryzł mnie w ogon. Ja drapnęłam go w oko. Czułam krew. Chwyciłam go za szyję i przekułam mu skórę.
- Jeszcze trochę.. Jeszcze tylko małe szarpnięcie moim pazurem...Czuję strach u ciebie...Teraz twoje życie zależy od mojego kaprysu. Tak samo jak zabiłeś Cętkowanego Listka. PO PROSTU MIAŁEŚ KAPRYS! TERAZ TO JA MAM KAPRYS BY CIĘ ZABIĆ! Teraz to ode mnie zależy czy będziesz żyć czy nie. 
Jednak... kocur mnie przewrócił i nie udało mi się przebić jego tętnicy.
-I co maleńka? Raz na wozie raz pod wozem. Hm... co by teraz z tobą zrobić... Hmm... Słyszałem, że chciałabyś mieć kocięta. Uszczęśliwię cię. Zobaczysz, ty zostaniesz mamuśką a ja się wyżyję. Idziesz na taki układ?
-Nigdy w życiu!
- To więc do roboty!
Kocur chciał się do mnie dobrać, lecz ugryzłam go w łapę. Syknął na mnie a ja wskoczyłam mu na plecy. Chwyciłam się jego kręgosłupa i... wbiłam swoje zęby w kości. Przebiłam mu nerw. Kot upadł.
-KUR*A! PRZEZ CIEBIE STRACIŁEM CZUCIE W TYLNYCH ŁAPACH!
-Ojojoj... Biedactwo... A może nauczyć cię pływać? No wiesz... dzisiaj pogoda idealna do pływania...
Kopnęłam mocno kocura w brzuch tak, że przetoczył się do jeziora. Usiadłam na kocie i chwyciłam go za szyję. Z moim zimnym spojrzeniem zaczęłam go topić. Zaczęło mnie to nawet bawić. Z morderczym uśmiechem pokazałam moje zęby. Ugryzłam go w szyję. Po chwili kocur wykrwawił się.
-Masz za swoje wredny ch*ju..
Spostrzegłam, że moje oczy stały się na powrót niebiesko-fioletowe. Spojrzałam na zakrwawione ciało.
http://fc02.deviantart.net/fs71/f/2010/087/4/4/__Death_of_Tigerstar___by_Sitavara.png 
Usiadłam na brzegu obok ciała Makowego Pazura.

http://th08.deviantart.net/fs70/PRE/i/2013/347/c/1/cold_blood_by_riverspirit456-d6xuayi.jpg 
 Wszędzie była krew... Nawet woda w pobliżu ciała stała się czerwona. Nagle spostrzegłam Ogniste Serce.

<Rudzielcu? Możesz mu wyjąć flaczki :3>

Od Ognistego Serca C.D Zanikająca Gwiazda

Ujrzałem na niebie mnóstwo gwiazd...ale w środku...była najpiękniejsza...


Lśniąca blaskiem tysiąca słońc...Po chwili na niebie ukazała się zorza polarna...

 

Pojawił się tam wizerunek Spottedleaf...Zabłysnęła oślepiającym blaskiem...jej wizerunek zaczął schodzić na ziemie...Po chwili leżał tam jej duch...
- Spottedleaf...
Kotka podniosła się...z jej oczy zaczęły płynąć łzy...tak samo jak z moich...



- SPOTTEDLEAF!!!
Przytuliłem ją...znaczy jej ducha..ale ona tu była...


- Proszę już nigdy mnie nie opuszczaj!
- Nigdy...Już nigdy cię nie zostawię...

<Darkie?>

Od Zanikającej Gwiazdy CD Ognistego Serca

-Ogniste Serce, co się tutaj dzieje?
-Bo... chcę przywrócić Spottedleaf do Gwiezdnego Klanu. Żeby chociaż tam była...
Nagle spostrzegłam tam starą szamankę, którą ostatnio spotkałam.
-Mroźna Duszo... co ty robisz?
- Przywracam umarłe gwiazdy do życia. Tylko dzisiaj mogę ich wszystkich przywrócić. Dopóki trzecia kwadra księżyca...
Kotka zaczęła wypowiadać jakieś zaklęcia w starogwiezdnym języku. Skąd to wiem? Sama trochę potrafię nim władać. Pamiętam kilka słów z zaklęcia...

"Bracia i siostry moje, przywróćcie do życia gwiazdy upadłe.
Niechaj anioły mroku spowiją się do swych gwiazd. Niechaj zabłysną blaskiem swym.
Niech staną się aniołami białymi,
wiecznie żywymi. 
Niech na powrót staną się gwiazdami pięknymi.
Niech co noc błyszczą na czarnym nieboskłonie!.."

Kotka mówiła jeszcze trochę swe zaklęcie, lecz jego już nie rozumiałam. Ogniste Serce tylko przykuł wzrok w gwiazdy, które stawały się białymi i ogromnymi kulami..

<Ognik? Brak wenus. Wenia odleciała xP>

Od Ognistego Serca C.D Zanikająca Gwiazda

Co ja narobiłem...Powinienem zostać przy niej...a ta...ta zdrajczyni ją zamordowała...Spottedleaf...Położyłem się w miejscu w którym przed chwilą leżał jej duch...
- Żegnaj moja słodka Spottedleaf...
Lodowata łza smutku spadła na ugniecioną przez Spocie trawę...
- Ogniste Serce...Przykro mi...Nie znałam tej kotki ale słyszałam że była cudowna...
- Bo była... A teraz...ona nie istnieje...przestała istnieć...moje serce...kiedyś palące się ze szczęścia jak rozżarzony płomień kiedy słyszałem jej głos...stało się zimne jak lód...Jedynie ty jesteś dla mnie pocieszeniem...Jesteś moim całym światem...po śmierci Spoci tylko ty, Obłoczek i Księżniczka mi zostali...Tylko dla was żyje...


- Tylko wy jesteście moim powodem do życia...
- Ależ Ogniste Serce!
- Nie...
- Nie chcesz chyba tego!
- Chcę...Chcę się z nią spotkać...tam gdzie teraz jest...
- Ale nie możesz nas opuścić!
- Ale tutaj nie będę szczęśliwy..
- Zostań tu! Dla Song! Dla Jęczmienia! Dla Księżniczki! Dla Obłoczka! Dla mnie!
- ...
- Proszę!
- Przepraszam...
Uciekłem...Uciekłem z płaczem...Spotkałem starą kocice...
- Kim jesteś?
- Jestem Mroźna Dusza. Nie bój się mnie Ogniste Serce...
- Skąd ty znasz moje imię?
- Jestem szamanką i ciągle potrafię rozmawiać z Gwiezdny...Znowu to samo...PRZYMKNIJ SIĘ SZARY KLE TU SIĘ DIALOG TOCZY!
- Em...Wszystko dobrze?
- Tak...mój były nie daje mi spokoju.
- Ile masz księżyców?
- W następnej pełni skończę 210...
- Jakiś rekord...
- Wiem...Wiem też jak cierpisz po utracie Cętkowanego Listka ale nie możesz zostawić swojej rodziny...
- Skąd o tym wiesz?
- Widzę to w twoich oczach...
- Nie będę w to wnikać...
- Muszę iść pomóc Gwiezdnym wskrzesić umarłe gwiazdy...
- Czekaj! Umarłe Gwiazdy?
- Takie jak Gwiazda Spottedleaf...
- Idę z tobą!

Na Księżycowym Wzgórzu
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- To tu?
- Tak...
Kocica zaczęła coś mamrotać pod nosem...jakieś zaklęcia...Po chwili na niebie pojawił się duch wielkiego kota...

 

- Świetlista Duszo! Wysłuchaj mnie! Wysłuchaj wołania moich braci! Wezwij duchy z próżni aby wskrzesiły Umarłe Gwiazdy!
Duch kotki zniknął a na niebie pojawiły się setki jak nie tysiące gwiazd...utworzyły kształt trzech kotów...

 

- Gwiezdni Bracia - Gwieździsty Pazurze, Lśniący Kle i Świetlana Duszo! Wysłuchajcie błagań mych braci! Wysłuchajcie błagań tego kota! - Mówiąc to wskazała na mnie łapą. - Wysłuchajcie błagań wszystkich kotów które straciły kogoś bliskiego!
Koty zniknęły. Na niebie...Pojawiła się jakaś scena z próżni...tam gdzie jest Spottedleaf...Była tam też Błękitna Gwiazda...W jeziorze nad którym stały...byłem ja...



- Spottedleaf...Tęsknie...
- Ona za tobą też...Niedługo powróci do Gwiezdnego Klanu...
Nagle pojawiła się Darkness...

<Darkie?>

Od Zanikającej Gwiazdy C.D Ogniste Serce

Spottedleaf... ona... ona zniknęła... na zawsze... na wieki... Nawet... nawet jej teraz nie można przywrócić do życia... Ani... nigdy już nikt jej nie zobaczy jako duch.. Nikt...
- Spotty.. nie... Nie odchodź...Już raz odeszłaś... Drugi raz nie możesz!
Nastała głucha cisza. Wszyscy byli zaskoczeni tym że... płaczę... Nikt nigdy nie widział moich łez... Zawsze albo zbierałam to w sobie albo płakałam gdy nikogo nie było...
- Zanikająca Gwiazdo.. ty płaczesz?-Zapytał Ogniste Serce.
- Tak... Już zbyt dużo straciłam... Nie pozwolę na jeszcze większą stratę... Straciłam niemal wszystko... Ukochanego, szansę na jego powrót, na to że kiedykolwiek zostanę matką, przyjaciółkę, siostrę, rodzinę... Przy okazji też tracę wzrok... Z dnia na dzień widzę co raz to słabiej... Niedługo... będę całkiem ślepa... Nie zobaczę już wschodu czy zachodu słońca... Nie zobaczę nic... Tylko ciemność... Bezkresna Ciemność... Same moje imiona wskazują na nieszczęście.. Zanikająca Gwiazda... Wzrok mi zanika... Darkness... Darkness oznacza Ciemność... Ciemność, która mnie czeka... Ciemność zawładnęła już moim sercem... Moją duszą... Jestem nadal Zanikającą Duszą... Evanescencesoul... A Immortal.. Immortal znaczy Nieśmiertelny... Nieśmiertelne Serce... Na zawsze on będzie żył w moim sercu... Immortalheart...
Nawet moja kuzynka Melanie nie wiedziała co powiedzieć... Już był prawie księżyc po przyjęciu jej do klanu... Ognista Dusza była jak z lodu... Nawet nic nie powiedziała... Nie ruszyła się... Ona zawsze coś pocieszała... Teraz nawet nie znalazła słów...
-Dla..dlaczego ty masz na imię Ciemność? Dlaczego co noc wychodzisz i nie wiadomo gdzie jesteś?-Zapytał Ogniste Serce.
-Eh... Nie wiem... Ale wiem jedno... Kocham noc. W nocy, wśród gwiazd i mroku nic nie widać. Nikt nic nie widzi. Nikt... Wszyscy widzą świat tak jak ja... Tylko ciemność...
Po tych słowach poszłam.
-Zanikająca Gwiazdo... "Czasami wystarczy tylko wierzyć... Wiara może wszystko"-Odpowiedział Ogniste Serce.
Ja spojrzałam tylko na niego i uciekłam. Uciekłam nad strumień. Tam wpatrywałam się w moje odbicie w wodzie. Moje łzy były zimne... Zimne jak lód... Spojrzałam w niebo. Tam był duch Nieśmiertelnego Serca.

- Zanikająca Gwiazdo... Nie płacz... Ja cię nadal kocham...-Powiedział Nieśmiertelne Serce.
-Proszę... Nie zgiń tak jak Cętkowany Listek... Nie chcę dłużej tu cierpieć... Chcę być z tobą... To wszystko mnie przerasta. Nie raz myślałam o odebraniu sobie życia...
- Darkness... Musisz być silna. Nasza miłość przetrwa na wieki. Będzie nieśmiertelna... Zostań tu... Masz klan... musisz odnaleźć siostrę.. Jesteś potrzebna...
- Ale ty nie rozumiesz! Jestem tu samotna! Tracę wzrok! Nie rozumiesz? Po co komu ślepa kotka?
- Jesteś Gwiazdą czy nie? Gwiazda jest przywódcą. Musisz żyć by poprowadzić swój cały klan.
-Gdzie?
- Do Gwiezdnego Klanu. Kiedyś każdy tam trafi. Ty nie tak szybko. Masz przecież 9 żyć. 
- Trafię do miejsca gdzie brak gwiazd... 
-Dlaczego tak myślisz? Jesteś dobrą kotką?
- Ale ja jestem samotna... Nawet.. nawet nie mam nikogo do kogo bym mogła darzyć mą miłość... 
- A kocięta? Znajdź sobie nowego partnera a na pewno doczekasz się swoich kociąt.
- ALE JA NIE CHCĘ NIKOGO INNEGO!
- To będziesz nieszczęśliwa na zawsze... Zostaniesz sama... Sama na pustej ziemi...
- Nie chcę tu zostać! Chcę iść do Gwiezdnego Klanu! Nienawidzę życia! Nie mogę patrzeć na szczęśliwe koty! Na szczęśliwe zwierzęta, które nie są samotne! Dlaczego życie mnie nienawidzi? Co ja takiego zrobiłam? Czemu muszę tu być? NIE CHCĘ TU BYĆ! Zabierz mnie do siebie...
- Nie mogę... Nigdy bym tego nie zrobił...
- Dlaczego?
- Nie mógłbym zabić kogoś, kogo kocham i żyć z tą świadomością po wieki.... 
- Ale wtedy będziemy razem!
- Ale wtedy to za to trafię do miejsca, gdzie brak gwiazd. I będę musiał cię znowu zabić. Tak samo jak duch Spottedleaf. Ona już zniknęła. Jej gwiazda zgasła. I nie powróci...Proszę... ułóż sobie życie z kimś innym... Nie wiem.. z Ognistym Sercem, Lamparcim Ogonem czy z kimś innym...
- Ale ja ich nie kocham! A co byś wtedy zrobił? Wtedy ty byś był nieszczęśliwy.
- Zbyt bardzo cię kocham by widzieć w twoich oczach łzy. Z każdą twoją łzą, moje serce... ono co raz bardziej mnie boli... Dlatego chcę byś mimo wszystko była szczęśliwa... Nawet beze mnie... 
 -Nie pozwolę nikomu na to by mną zawładnął! Tylko ty jesteś władcą mojego serca. Jesteś sensem mojego życia. Celem do którego zmierzam. Ciągle żyję w nadziei, że kiedyś... nie wiem kiedy to nastąpi ale kiedyś dołączę do ciebie i będziemy szczęśliwi. Jednak... życie ziemskie boli... Jest jak rozżarzony węgiel. Gdy na nim się stanie to strasznie boli a poparzenie długo nie schodzi.. Tak samo było ze mną.. Wszystko działo się tylko chwilkę.. Może i nawet parę sekund lecz... głównie zostawiło to we mnie bliznę na zawsze... Która krwawi... i nigdy do końca się nie zagoi...
-Proszę nie płacz... Obiecuję, że nawet jeśli już umrzesz to doczekasz się kociąt.
-Jak?
- Normalnie. No wiesz... Trochę się pobawimy... i ten teges...-Odpowiedział flirciarskim głosem Imm.
- Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknię... Za twoim ciepłym oddechem...Za wsłuchiwanie się w bicie twego serca..Kocham cię...
-Ja ciebie też kocham, Zanikająca Gwiazdo. Pamiętaj, zawsze będę blisko Ciebie. I... "Czasem wystarczy tylko wiara. Wiara może wszystko.."
Immortal zniknął. Zakręciła mi się łza w moim fioletowym oku...Była gorąca. Powoli spływała mi po pyszczku. Przymknęłam oczy... Nuciłam sobie piosenkę "Bring me to life" (jak się można domyślić, Immortal śpiewał męskim głosem a ja damskim) słyszałam Immortala... On ze mną śpiewał... On chce powrócić na ziemię... Tylko.. jak? Nie wiem jak go tu przywrócić... Postanowiłam powoli wracać na Dębową Polanę. W drodze tylko śpiewałam "My Heart is Broken"...

<Ogniku? Teraz ty pisaj. Tylko też się może trochę wysil bo ja wenus zbierałam 2 dni xD>

czwartek, 16 października 2014

Od Ognistego Serca C.D Zanikająca Gwiazda

Nie potrafiłem się pozbierać po stracie Spottedleaf...Nie potrafiłem...była moją przyjaciółką...była dla mnie pocieszeniem....była dla mnie....praktycznie moją jedyną siostrą...oprócz Księżniczki...Teraz...Straciłem ją! STRACIŁEM JĄ!!!!

Dwa tygodnie później
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Od śmierci Cętkowanego Listka minęły już dwa tygodnie...a ja nadal nie potrafiłem się pozbierać...Było już lepiej ale...nadal byłem załamany...jednak spotkałem kotkę która jest dla mnie...tak ważna jak Spottedleaf...Piaskowa Burza. Wspaniała, jasno-ruda kotka. Naprawdę wspaniała. Gdy patrze się w te jej zielone oczy, widzę samego siebie. Jej długie futro ogrzewa mnie gdy ta leży obok...Czułem że...znalazłem bratnią duszę...Jednak...Nie mogę zapomnieć nadal o Spoci...Którejś nocy...spotkałem jej ducha...
- SPOTTEDLEAF! TO TY?!
- Tak...to ja Ogniste Serce...
- Tęsknie za tobą...
- Ja za tobą też...Żegnaj, Ogniste Serce...
Zaczynała znikać.
- Żegnaj...

 

- Cętkowany Listku! Proszę nie odchodź!
- Żegnaj...
Wtedy się rozpłynęła...Znowu zacząłem płakać...



Kolejny tydzień później
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Już prawie zapomniałem o stracie Spoci. Miałem przy sobie Sandy. Czułem się szczęśliwy...Jednak...Szczęście długo nie trwało...Po prostu...Spotkałem DUCHA Spottedleaf...Była wściekła kiedy zobaczyła mnie z Sandy.
- Jak ty mogłeś mnie zdradzić, Ogniste Serce!? JA CIĘ KOCHAŁAM!
- Spottedleaf! Proszę! Daj mi wytłumaczyć!
- NIE MASZ Z CZEGO SIĘ TŁUMACZYĆ! NIE CHCĘ CIĘ ZNAĆ!!!
Po prostu rozpłakałem się i uciekłem...

Godzinę później
~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Moje życie straciło sens...Nie mam po co żyć...Spocia mnie nienawidzi...Co ja narobiłem? Wróciłem tam...Ale...Ona...Leżała zakrwawiona...Stała nad nią...Duch tej zdrajczyni - Klonowego Cienia. Zraniła mnie i...Szybko zniknęła. Zostałem z Spocią sam...


- SPOTTEDLEAF! NIE!!! NIE MOGĘ CIĘ STRACIĆ NA ZAWSZE!!!
 







 Czułem za sobą Piaskową Burzę...




- Żegnaj Ogniste Serce...Żegnaj...na zawsze...Pamiętaj że...kocham cię..




- Żegnaj...
Wtedy zniknęła...po prostu się rozpłynęła...
- Spottedleaf...Nie...Nie...Straciłem ją...już na zawsze...ona już nie istnieje...i to wszystko moja wina!
Wtedy pojawiła się Darkness...

<Darkie? Mówiłam ci że to nastąpi...>

Od Zanikającej Gwiazdy CD Cienistej Łatki

Cienista Łatka pobiegła po Leśną Duszę. A ja poczułam... jakby... mój napastnik mnie przytulał. Obróciłam się i spostrzegłam... Moją kuzynkę!

-Melanie!
-Darkusia! Gdzie ty się przez te całe wieki podziewałaś?
- No wiesz... wszędzie. Trochę tu, trochę tam...
- Mam nadzieję, że u ciebie wszystko ok...
-No... nie do końca Mela...
- A co się stało?
- Bo... mój ukochany nie żyje, nigdy nie będę miała młodych....
- Oj... współczuję ci...
-Ale... za to mam własny klan. I jestem Gwiazdą!
- No popatrz... A pamiętam jak byłaś jeszcze Zanikającą Łapą... Teraz jesteś Zanikającą Gwiazdą... A ja... ja uciekłam niedawno od dwunogów co mnie porwali. Teraz w końcu już jestem na wolności... Nareszcie... Ta wilgotna, leśna ściółka... Ten zapach lasu...Mmmmmm.... Tego mi brakowało...
-Wiesz co... Jesteś bardzo rozgadana... Kiedyś siedziałaś cały czas cicho... A teraz gadasz non stop.
-No a jak? Kiedyś muszę to wszystko nadrobić! A po za tym... Mogę dołączyć Darkie? Plosie,plosie,plosie..!!!
-Eh.. no dobra... Rodzinie się nie odmawia.
-Dzięki,dzięki,dzięki,dzięki!!!
Czasem zdawało mi się, że Mela ma lekkie ADHD... Ale mniejsza. To w końcu prawdopodobnie jedyna żyjąca kotka w mojej rodzinie... Oprócz Amy...

<Ktosiełki?>

Od Cienistej Łatki CD Zanikającej Gwiazdy

Spałam, rwiąc się do ataku. Nie miałam normalnego snu. Obudziłam się i kątem oka zauważyłam jakąś kotkę. Rzuciłam się na nią. Po chwili skapnęłam się, że to Zanikająca Gwiazda. Zeszłam z niej i ''pokłoniłam'' się przed nią.
- Spokojnie, Cienista Łatko...
- Przepraszam...- przerwałam jej.- myślałam, że to kot z innego klanu... ostatnio dużo się tu dzieje... ogólnie... przypomniało mi się jak straciłam brata...
- Nie przepraszaj... wiem, że to była pomyłka. Spójrz w gwiazdy... widzisz tamten układ ? To Nieśmiertelne Serce...
- A kto to ?- zapytałam zaciekawiona.
- To... to mój dawny partner... tęsknię za nim... tak samo jak ty za swoim bratem...
- Prze...przepraszam... nie chciałam, żebyś zesmutniała... ta...tak samo jak ja...
- Nie... nie musisz przepraszać...- w pewnym momencie, kiedy tak rozmawiałyśmy, jakiś kocur skoczył na Zanikającą Gwiazdę.
- Darkness !!!- krzyknęłam.
- Cie... Cienista Łatko, biegnij po Leśną Duszę !
- Dobrze !- pobiegłam co sił w łapach. Pobiegłyśmy w tamto miejsce. Zanikająca Gwiazda była nieprzytomna.
<Zanikająca Gwiazda ? Mówiłaś ''Ktusieł'', więc znalazł się Ktusieł xD>

Od Lamparciego Ogona CD Cienistej Łatki

- Naprawdę?- odparłem zaskoczony. Ja? FAJNY? To mi się śni... A powiedziała to jeszcze kotka...
- Tak- miauknęła. Jeszcze nigdy nie czułem się tak dobrze...
- Wiesz co? Kiszki mi marsza grają. Idziemy na łowy?...
- Tak! I powiem ci coś... Należę do klanu Strumienia. Chcesz dołączyć?
- Pewnie.- odpowiedziałem.
~*~
Na miejscu
~*~
Klan był dobrze rozwinięty i miał dużo członków. Cieszyłem się, bo nie będę przynajmniej sam. Zanikająca Gwiazda- przywódczyni klanu- przyjęła mnie z wielką radością. Po ceremonii spotkałem Jess.

< Cieniesta? Pomysłów brak :| >

środa, 15 października 2014

Od Zanikającej Gwiazdy CD Ognistego Serca

To nie mogła być prawda... Nie wierzyłam własnym oczom... Po śladach widziałam, że kilka kotów na nią napadło. Eh... ciągle coś tracę... Straciłam ukochanego... teraz Medyka... Co jeszcze? Nienawidzę swojego życia... Teraz... teraz trzeba wybrać nowego Medyka... Uciekłam w las. Spostrzegłam tam baaardzo stara kotkę co miała co najmniej 180 księżyców. Była cała pomarszczona. Ledwo co trzymała się na łapach..
- Kim jesteś?-Zapytałam z niepokojem.
- Jestem Mroźna Dusza. Nie bój się mnie Zanikająca Gwiazdo. Jestem tylko starą i samotną kotką.
- Skąd znasz moje imię?!
- Jestem szamanką. Cały czas potrafię rozmawiać z Gwiezdnym Klanem. Oj siedź cicho Biała Wodo!
Spojrzałam na nią z niedowierzaniem. Wtedy kotka się skłaczyła.
- E... wszystko w porządku?
- W JAK NAJLEPSZYM!
- To... ile liczysz księżyców?
- W następnej pełni będę mieć 210.
- Większość kotów umiera po 200 księżycu.
- TYLKO NIE JA!
- Ale... jak to?
- Dawniej zyskałam od Gwiezdnych dar długowieczności. Będę żyć co najmniej 300 księżyców. A po za tym to wiem co ci dolega. Strasznie cierpisz z powodu straty Nieśmiertelnego Serca i utraty swojego Medyka..
-SKĄD TY TO WSZYSTKO WIESZ?
- Widzę przyszłość w oczach. jestem niemal że ślepa, lecz oczy widzę doskonale. W oczach tkwi odzwierciedlenie duszy i przyszłość...
Kotka była bardzo podejrzliwa. Nie wiedziałam o co jej chodzi...
- Napotkasz niedługo 2 kotki. Jedna będzie leśną przyjaciółką a druga będzie mieć piaskowe futro. Twój ukochany powróci a Ogniste Serce znajdzie sobie partnerkę.
- TO IMMORTAL POWRÓCI?!
Zamknęłam oczy a gdy je otworzyłam szamanki już nie było. Jedynie co po niej zostało to pawie pióro... Wróciłam do klanu.

<Ktosieł?>

Od Ognistego Serca - Szczęście i Nieszczęście...

Zdziwiło mnie to...Ja...Pieszczoszek Dwunogów zastępcą? To bardzo ważna rola...
- Przyjmuje twoją propozycje Zanikająca Gwiazdo.
- A więc powitajmy Mojego Zastępce - Ogniste Serce!
Klan zaczął wiwatować moje imię. Podniosłem głowę triumfalnie w niebo, po czym odszedłem kłaniając się przed przywódczynią. Poszedłem do Song. Akurat żegnała się z Jęczmieniem. Gdy się przytulili po raz ostatni, wybiegł z obozu.
- Twoje kociątka są naprawdę piękne...
- Dzięki Rudy...
- Pójdę na Patrol i coś dla ciebie upolować.
- Dzięki...
Otarłem mordkę o jej policzek i wyszedłem z obozu. Szybko zauważyłem kilka kotów z Klanu Iskry zmierzające w stronę naszego obozu, między innymi samą Kwiecistą Gwiazdę z Makowym Pazurem. Pobiegłem zawiadomić obóz...

Podczas Wojny
~~~~~~~~~~~~

Złapałem Kwiecistą Gwiazdę za łapę i rzuciłem nią.
- Dlaczego nas atakujecie?! Nie macie powodów!
- Owszem! 
- WIĘC CZEMU NAS ATAKUJECIE?!
- NA NASZYCH TERENACH JEST MAŁO ZWIERZYNY ŁOWNEJ!
Nie czekając na moją odpowiedź skoczyła na mnie i ugryzła w kark. Ja natomiast wbiłem jej pazury w bok. Zapiszczała żałośnie z bólu. Po chwili krzyknęła:
- ODWRÓT!
Wszyscy uciekli.
- I NIE WRACAĆ! - Krzyknąłem kiedy uciekali. Wtedy zza kociarni dobiegł straszliwy krzyk Song.
- ZANIKAJĄCA GWIAZDO! CHODŹCIE TU SZYBKO!!!!
Wszyscy pobiegli za kociarnie. To co zobaczyliśmy...



- SPOTTEDLEAF!!! NIE!!!!!!!!!!
Stanąłem nad nią i się rozpłakałem...czułem za sobą oddech jej ducha...

 

- NIE!!!!!
Spojrzałem między jej pazury. Było tam jasno-brązowe futro Makowego Pazura.
- Wytropię i zabije go! - Powiedziałem do siebie w duchu. - POMSZCZĘ CĘTKOWANEGO LISTKA!!!! - Dodałem w myślach. Ale mimo to nie przestałem płakać...

<Zanikająca Gwiazda? Mówiłam że Spocia umrze prędzej czy później....>

Od Zanikającej Gwiazdy CD Cętkowanego Listka

Weszłam do kociarni i zobaczyłam nowo narodzone kocięta Song. Wtedy... zdałam sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie już nigdy nie zostanę matką...Nigdy... Nawet jeśli bym mogła zajść w ciążę... to na pewno i tak bym została bezdzietna... Dlaczego? kocham tylko Nieśmiertelne Serce. On może i już nie żyje ale... on nadal żyje w moim sercu... Zbyt bardzo go kocham by być w ciąży z kimś innym niż tylko z nim...
-Widzę, że klan nie ma już tylko jednego kociaka, lecz czwórkę.-Odpowiedziałam wchodząc do kociarni.
- Tak. Mam 2 kocurki i .śliczną córeczkę.-Odpowiedziała Song.
- Masz szczęście mieć tyle kociąt.
- Tak... Tak samo jak moja siostra ma pięknego synka- Odpowiedział Ogniste Serce.
- Ogniste Serce, chyba wiesz kto jest ojcem kociąt Song?
- Tak. To chyba Jęczmień.
-Tak. -Odpowiedziała Song.
- Musimy go powiadomić, że został właśnie ojcem. - Powiedziałam do zebranych kotów.
-Ale... zbliża się wieczór, Darkness... A dzisiaj musisz wybrać swego zastępcę razem z Gwiezdnym Klanem, a dzisiaj jest pełnia!
-Zdążę wrócić Spottedleaf. O to się nie bój. Jęczmień musi się dowiedzieć, że został ojcem i może będzie chciał zobaczyć swoich potomków. Jest ich ojcem i ma prawo o tym wiedzieć i zobaczyć młode. Ogniste Serce, czy farma jest daleko?
-Nie. Od razu za lasem będzie widać szopę. Tam zapewne teraz tam siedzi.
-Dobrze. Tak więc prowadź Ogniste Serce!
Wyszliśmy z nory i pobiegliśmy przez las na pobliskie pola. Tam rzeczywiście stała szopa. I całe gospodarstwo dwunogów, którzy byli właścicielami Song i Jęczmienia.
 
Pobiegliśmy do szopy. Tam na sianie siedział Jęczmień, który akurat jadł mysz.



-Jęczmień!
- Rudy? A ty skąd tu się wziąłeś?
- Bo... Zostałeś... właśnie... ojcem...-Powiedział zasapany kocur.
-Już?! Tak szybko?!
-Tak... od razu po ceremonii Song zaczęła rodzić. Urodziła ci 2 synów i córkę.
-Mogę ich zobaczyć?
- Jasne. Chodź za nami!
Wróciliśmy do kociarni. Jęczmień podbiegł do Song.
- Song! To nasze kocięta?
-Tak. Ta szara i prążkowana to nasza córka. Pozostali to nasi synowie.
- I zapewne ten biały to siostrzeniec Rudego?  
-Tak. Mały przynajmniej będzie żył.
- Malutka wygląda niemal jak ty. Tylko cała czarna, szara i biała. Tak słodka jak ty kochanie.
- Dziękuję. Ale za to Jeżynek wygląda prawie tak jak ty tylko, że jest rudy a Jasnek jest trochę z ciebie i trochę ze mnie.
- Śliczne są nasze pociechy. Nie wiedziałem, że tak szybko urodzisz. Myślałem, ze to trochę później nastąpi...
- Też tak myślałam, ale okazało się, że maluchy chcą już wcześniej wyjść na świat.
- Ważne, że już są. Kocham cię Song.
- Ja ciebie też Jęczmień.
Ja, Ogniste Serce i Cętkowany Listek wyszliśmy zostawiając rodzinkę w spokoju. Ja w tej chwili przypomniałam sobie swoje dzieciństwo.. Moja matka.. Ona... umarła od razu po porodzie i co gorsza... Ojciec i matka nie byli z jednego klanu... Tata uciekł z nami ze swojego klanu i postanowił przejść do klanu naszej matki. Wychowywała nas ciocia. Ale... pewnego razu... wyszła na polowanie i już nie wróciła... Mieliśmy wtedy około pięciu księżyców... Później tata zginął na wojnie... Wychowała nas nasza babcia. Gdy miałam razem z siostrą po 11 księżyców... Nasza babcia umarła... Była bardzo starą kotką... Później cały klan zginął. Przeżyłam tylko ja i moja siostra. Ona... później gdzieś zniknęła... Później spotkałam Nieśmiertelne Serce... Do dziś go kocham choć nie żyje... 
 Zbliżał się wieczór i wschód Księżyca. Ja pobiegłam nad strumień. Usiadłam tam i wpatrywałam się w wodę. Widziałam swoje odbicie... Moje niebiesko-fioletowe oczy... Miałam wizję. Od Gwiezdnego Klanu... Oni już wybrali mojego zastępcę... Widziałam Ogniste Serce... To oni jego wybrali. Wróciłam na Dębową Polanę. Weszłam na Wielką Skałę i przemówiłam.
-Niech zbierze się każdy kot zdolny polować sam!
Przyszli wszyscy. Jęczmień siedział u kociąt, więc Song na chwilę przyszła.
-Powiem krótko. Ja i Gwiezdny Klan już mamy Zastępcę wybranego. Wybraliśmy Ogniste Serce. Ogniste Serce, czy zgadzasz się zostać Zastępcą Przywódcy Klanu Strumienia?

<Rudzielcu, teraz ty pisaj xD A może Jęczmień do nas dołączy? :) >

wtorek, 14 października 2014

Od Cętkowanego Listka

Razem z Ognistym Sercem i Rozbrzmiewająca Cętką, poszliśmy do kociarni. Trochę było mi żal Darkness...Ona...Straciła tak bliską osobę...Wiem co czuje...Mój brat...też umarł...Tęsknie za nim...Ale cóż. Było minęło. Co było a nie jest nie pisze się w rejestr. Jednak w Kociarni, Song zaczęła rodzić. Szybko pobiegłam po zioła. Zaledwie pół godziny potem, na świat przyszły trzy puchate kuleczki...Były prześliczne. Szkoda że nie mogę mieć kociąt...Wtedy do kociarni wbiegła Darkie.

<Darkie?>

Od Zanikającej Gwiazdy- Ceremonia przyjęcia Song do klanu

Weszłam i spojrzałam w bystre oczy młodej kotki.
- Song, czy ty przysięgasz bronić Kodeksu Wojowników i naszego Klanu Strumienia nawet za cenę własnego życia?
-Przysięgam.
-Wobec ja, Zanikająca Gwiazda i cały Gwiezdny Klan mianujemy się członkiem Klanu Strumienia. Od dziś nosisz imię Rozbrzmiewająca Cętka.
To był koniec ceremonii. Ogniste Serce odprowadził Song do Kociarni, gdzie czekała Cętkowany Listek z Obłoczkiem.

<Song, Rudy?>

Od Ognistego Serca C.D Zanikająca Gwiazda

- Już wiem!
- No więc?
- Song!
- Song?
- Moja dobra przyjaciółka! Podobno od dawna szuka jakiegoś Klanu! A sama jest w ciąży.
- Więc przyprowadź ją tu.
- Tak jest. Spottedleaf, możesz zaopiekować się Obłoczkiem?
- Oczywiście.
Kotka zabrała młodego do siebie, a sam poszedłem na farmę Song.

Na Farmie
~~~~~~~~~~~~~~

W stajni - Nie ma Song. W stodole - Nie ma Song. W spiżarce - Nie ma Song! Szukałem jej już wszędzie...Usłyszałem znajomy głos:
- Szukasz kogoś, Rudzielcu?
- Jęczmień!
Stary czarno-biały kocur zeskoczył z dachu i podszedł do mnie.
- Jak się masz? Co u Księżniczki?
- Zostałem wujkiem!
- Gratuluje! Ale do rzeczy - kogo szukasz?
- Song.
- Zaraz powinna wrócić.
Usłyszałem jej głos:
- Już wróciłam.
- Witaj Song! Potrzebuje twojej pomocy.
- Jakiej?
- Otóż zostałem wujkiem. Ale...Księżniczka dała mi Obłoczka do opieki...Teraz mieszkam w Klanie...I nie ma go kto wykarmić a ty szukasz Klanu. Pomożesz mi?
- Jasne.

W Obozie
~~~~~~~~~~~~

- Przyprowadziłem Song!
Cętkowany Listek wybiegła z Obłoczkiem i oddała go kotce. Zanikająca Gwiazda, wskoczyła na wysoką skałę, aby odbyć ceremonie przyjęcia Song do Klanu.

<Zanikająca Gwiazda?>