wtorek, 25 listopada 2014

Od Ognistej Duszy

Szłam lasem i nie mogłam odpędzić się od myśli co stało się kilkadziesiąt dni temu. To działo się tak dawno ,ale ja nie...ja nie umiem zapomnieć. NIGDY! Szłam dalej w zamyśleniu i zobaczyłam jakąś kotkę. Nie wiedziałam kim była ,ale rozmawiała z kilkoma kotami.
-Pewnie jest przywódczynią tego klanu... -Przeszło mi przez myśl.
Spojrzałam na nią i nich wszystkich. Nudziłam się nie było nic do roboty...
-ALE co to do diabła?! -pomyślałam ,gdy biegł jeszcze inny klan.
Biegł do tej biało szarej kotki. Zaczęły syczeć i przywódczyni je przegoniła. Nie wiedziałam o co chodzi. Nagle kotka się odwróciła i spojrzała na mnie. Prawie dostałam zawału ,a kotka szła ,a raczej biegł w moją stronę. Za nią klan. Weszłam jak najszybciej na drzewo. Skakałam z gałęzi na gałąź. drzewa na drzewo. Nagle złapała mnie za ogon i wisiałam nad ziemią. Na szczęście puściła i wylądowałam na cztery łapy. Koty mnie otoczyły. Bałam się jak nigdy teraz. Na szczęście tamten klan wrócił i teraz przepędzili te która mi prawie wyrwała ogon. Patrzyłam już z przerażeniem i nieufnością. Tak chyba straciłam nadzieję że jeszcze kiedykolwiek stanie się coś dobrego względem mnie. Podeszła inna kotka z tego klanu który je przepędził. W końcu przerwała niezręczną chwilę milczenia mówiąc:
-Co tu robisz?
-Ja...
-Co?
-Ja nic...Nie wiedziałam że tu jest jakiś klan ,ale nie przejmuj się mną już idę. -Powiedziałam ,ale kotka znów zaczęła mówić:
-...
<Zanikająca Gwiazda?>

poniedziałek, 24 listopada 2014

Od Zanikającej Gwiazdy- Odnalezienie Siostry.

Wiele nocy nie spałam. Zastanawiałam się... Nad wszystkim... Nad Immortalem, moja siostrą, nad klanem... Nad wszystkim. Mówiłam sama do siebie:
-Tyle czasu już upłynęło... Chciałam założyć rodzinę z ukochanym. Być szczęśliwą. Jednak... nie wszystko można mieć. Coś kosztem czegoś... Po prostu jestem zagubiona w raju...
Zaczęłam śpiewać "Lost in paradise" (uznajmy, ze to co Amy mówi na początku to to co mówiła Darkie)
Dookoła mnie była noc. Czarna i gwieździsta. Nagle spostrzegłam ruch. Ktoś wszedł na drzewo. Pobiegłam za tajemniczą postacią.
-Darkness? To naprawdę ty?-Usłyszałam znajomy głos dochodzący z gałęzi wyżej. Podniosłam głowę i spostrzegłam... Moją siostrę!
-Amy! Amy, to naprawdę ty?
-Tak. Szukałam cię. I w końcu cię odnalazłam.
Zeskoczyłyśmy z drzewa i zaczęłyśmy płakać ze szczęścia. Wtuliłam się w miękką sierść bliźniaczki.

-Darkie, chcę ci przedstawić moją córkę-W tej chwili z drzewa zeszła jeszcze jedna kotka.
 -Ona.. jest adoptowana. Zajęłam się nią po tym jak jej matka ją porzuciła. Wychowałam ją i teraz jest już dorosła.  A tobie jak minęło życie?
-Niezbyt dobrze... Straciłam miłość życia... Mam klan ale co mi po nim... Miłości takiej jakiej doświadczyłam od Nieśmiertelnego Serca mi nikt nie da...
-Eh... Wiem coś o tym... Mój partner zginął przez zapchlone kundle...Zagryzły go na jej oczach-Powiedziała Amy ze łzami w oczach wskazując łapą swoją córkę.
-Dołączycie do klanu?
-Jasne. A macie medyka?
-Tak. A czemu pytasz?
-Dużo wiem o medycynie. Tak tylko pytam...A zastępcę medyka macie?
-Ym..Nie. Ale jak chcesz to możesz zostać zastępcą medyka. A twoja córka jak ma na imię?
-Rossa, ale często jest nazywana Cleo. 
-Ok. Tak więc.. Witam w Klanie Strumienia!

niedziela, 23 listopada 2014

Do Spotty

Proszę, nie wyznaczaj medyków bez mojej zgody. To mój klan a nie twój, więc wymagam byś o wszystkim mnie informowała a nie robisz co ci się podoba. A! I jeszcze jedno- Masz pisać wszystkimi kotami. BEZ WYJĄTKU!!!

~~
Wnerwiona Darkie

sobota, 22 listopada 2014

Od Lamparciego Ogona CD Fruwającej Wiewiórki

- Nyahahah! Nara Bols!- wydarłem się, idąc w kierunku mojej nory po rozegranej partyjce pokera i wypiciu dużej ilości przeźroczystego napoju. Szedłem chwiejnym krokiem, a obraz przed moimi oczami był rozmazany, widziałem wszystko jak przez mgłę. I dlatego właśnie zrobiłem coś głupiego. Wszedłem do mojej nory.
- MELANIE! JESTEM! Przyniosłem coś dla...- zamilczałem. W norze były dwa koty.
- O WY KURW*! WYPIERDALA* Z MOJEJ NORY! I CO TO ZA SZCZURY!?- pokazałem łapą na trzy, małe kotki leżące na poduszce z mchu.
- Lampart! To NASZA nora. Co ci w ogóle odbiło?- powiedział kocur.
- No co!? MOJA! JA ZA NIĄ PŁACĘ!
- Ale... Ale my nie płacimy za nory.- podsumowała kotka.
- Chodź, idziemy.- odparł kot, biorąc młode w pysk.
- Ej, ale czemu wychodzicie? To wasza nora!- opamiętałem się.

Zrobili oto taką minę.

< Fiefffiórka? xD>

piątek, 21 listopada 2014

Od Fruwającej Wiewiórki C.D Liściasta Sadzawka

Uwielbiam dawać sama sobie pisanie CD xD

Przyszła do mnie siostra z tobołkiem z liści w pyszczku.
- Siostra co tam masz?
Położyła to coś na ziemi i odwinęła. Zobaczyłam kocięta.
- Tooo twoje kocięta?
- Tak..
- Ale jak...
- Nieważne! Zaopiekuj się nimi...
- Dobrze.
Wzięłam kocięta w mordkę i uciekłam do siebie. Schowałam je pod mchem. Potem poszłam na spotkanie z Popielatym Futrem. Nie powiem że mi się spodobał. Ale kiedy dłużej gadaliśmy i przyszedł Jeżynowy Pazur...coś mnie natchnęło w jego oczach...
- Popielate Futro.
- Tak?
- Ach...Popielate Futro ja cię nie kocham.
- Hahahahhahaahhaha!
Śmiał się śmiał ale ja nie.
- Ty na serio?
- TAK NA SERIO!


- CO JA CI TAKIEGO ZROBIŁEM!?

- ZOSTAW MNIE!!!
- CO?

- ODEJDŹ!
Uciekł. Przyszedł Jeżynowy Pazur.
- To ciebie kocham Jeżynowy Pazurze!
- ???
- Tak!
- Ja...Ja ciebie też!

Jakiś czas później
~~~~~~~~~~~~~~~~

- Wiesz że jesteś ojcem?
- Cooooooooooooo?
- Tak.
- To świetnie! Chcę zobaczyć swoje kocięta!
Odsłoniłam poduchę z mchu. Były tam trzy kociaki.





- To są Ostrokrzewowa, Lewek i Sójczy.
- Są cudne ale...czemu żadne nie jest rude ani brązowe jak my?
- A bo ja wiem.
- Nie ważne...Są naprawdę cudne.
Wtedy ktoś wszedł do środka.

<Ktoś? Tylko nikt ma nie wiedzieć że to są kociaki Liściastej a nie Fruwającej inaczej RĘKA NOGA MÓZG NA ŚCIANIE! xD>

Od Liściastej Sadzawki C.D Ogniste Serce

Być może ominęło mnie dzieciństwo...poszłam na teren innego Klanu...tam spotkałam...Wronie Pióro...Spotykałam się z nim wiele razy...Wstyd się przyznać ale...oczekuje z nim kociąt...to wbrew zasadą...ale nikt się nie dowie...na pewno! Któregoś dnia jednak zaproponował mi...abym opuściła mój Klan i dołączyła do jego...ale nie mogłam...
- Tak bardzo przepraszam Wronie Pióro, ale nie mogę opuścić mojego Klanu....

 

- Rozumiem to...ale...zaopiekuj się naszymi kociętami...
- Obiecuje...


Po powrocie do obozu
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Okopcona Skórka próbowała uratować Song i jej kocięta przed borsukiem...zobaczyłam to...

 

Próbowałam ją ratować...ale nie zdążyłam...
- Nieeeeeeee!


- Nie...Nie...Nie...
Wtedy przyszedł ojciec a borsuk uciekł...
- Nie...To nie może być prawda!!!

 

- To wszystko moja wina!
- To nie twoja wina córeczko...To było jej przeznaczenie...
- Jej przeznaczeniem było umrzeć?!
- Widocznie tak chciał Gwiezdny Klan...
- Ale ja nie chcę zostać medykiem...jeszcze nie teraz!
- Ona też tak mówiła kiedy umarła Cętkowany Kieł...a jednak została medykiem...Nie miała wyboru...Ty też nie masz...to twoje przeznaczenie...
- Wiem...
Odeszłam....
Potem dołączył jakiś Popielate Futro...Ale to nie ważne...

Kilka dni potem
~~~~~~~~~~~~~~~~

Jestem medykiem a medyk nie może mieć kociąt...a jednak...urodziły mi się kocięta...I pojawił się przy tym duch...Cętkowanego Listka...

 

- Czy moje kocięta nie są wspaniałe, Cętkowany Listku?
- Tak, Liściasta Sadzawko. Ale ty wiesz tak samo dobrze jak ja że nie możesz ich zachować. Mają różne przeznaczenia.








- Wiem...Dlatego oddam je mojej siostrze...
- Tak. To dla nich najlepsze wyjście...i dla ciebie.
- Tak, wiem...
Następnego ranka oddałam kocięta mojej siostrze.

<A teraz niechaj to Fruwająca Wiewiórka skończy xD>





Od Ognistego Serca

Nie ma to jak odpisać samej sobie xD

Świetlne plamy które świeciły z pomiędzy ostatnich liści potężnego dębu, oświecały moje płomienne futro. Wstałem, przeciągnąłem się i zacząłem poranną toaletę.
- Chociaż w porę Opadających Liści jest ładna pogoda a to się rzadko zdarza. - Mówiłem do siebie. Postanowiłem ruszyć na patrol. Spotkałem tam...Nie wierzyłem własnym oczom - Okopconą Skórkę z Jeżynkiem.
- Okopcona Skórko! Jeżynku! Co wy tu robicie?
- Opuściliśmy tamten Klan.
- Tak się cieszę że was widzę!
- Jeszcze ktoś z nami przyszedł.
Zza pleców kotki zobaczyłem świecące, bystre złote oczy. Poznałem ten wzrok. Po chwili ukazał się szary ogon. Nie mogłem w to uwierzyć. Tam stał Szaropręgi jak żywy!


 - Szaropręgi!
- Ogniste Serce!
Podbiegłem do przyjaciela.
- Jak się cieszę że cię widzę stary druhu!
- Ja też się cieszę! Nie wiedzieliśmy się odkąd...
- Wiem...
- Odkąd Srebrny Strumyk i twoje kocięta...
- Już przestań! Ważne że się znowu odnaleźliśmy.
- Tak...
- Dołączymy do twojego Klanu!
- No dobrze.
Idąc przez las rozmawiałem z Szaropręgim, jakbyśmy nigdy się nie rozstali.
- Wiesz...zostanę ojcem!
- Too gratki stary! Kto jest matką kociąt? Cętkowany Listek?
- Nie...ona nie żyje...
- Jak to???
- Tak...Będę ojcem kociąt Piaskowej Burzy!
- Serio???
- Tak.
- To gratuluje!
- A jak się ma Jeżynek?
- Dobrze. Nie jest taki jak jego ojciec.
- Nie chcę już słyszeć o Tygrysiej Gwieździe!
- No ok ok...

W Obozie
~~~~~~~~~~~~

- Zanikająca Gwiazdo, to są Szaropręgi - Mój przyjaciel z dzieciństwa, Okopcona Skórka - Moja terminatorka i Jeżynek - Syn byłego zastępcy mojego Klanu.

Po tej całej ceremonii
~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przybiegł zdyszany Szaropręgi z patrolu.
- Co się stało?!
- POŻAR!
- COOOO?!
- TAK! POŻAR NA ZACHODZIE! ZBLIŻA SIĘ W NASZĄ STRONĘ!
- EWAKUACJA!!!!
Wziąłem Jeżynka i wskoczyłem na drzewo. To był mój błąd. Wszyscy pobiegli górami a ja zostałem na drzewie z bezbronnym kociakiem.


Ale jakimś cudem udało mi się uciec...pobiegłem do reszty Klanu.

Po pożarze
~~~~~~~~~~

- Cętkowany Kieł została w obozie!
Pobiegłem tam. Zobaczyłem staruszkę leżąca na ziemi. Nie była poparzona ale ciężko oddychała...Byłem bliski płaczu.
- Proszę Cętkowany Kle, nie umieraj!
- Nie potrafię powstrzymać śmierci Ogniste Serce...to było dobre życie...w Klanie Strumienia...
Ona odeszła...




- NIE!!!
Pokochałem te staruszkę...Wtedy przyszła Okopcona Skórka, która także ją dobrze znała i kochała...



- Ogniste Serce co się stało...?
- Cętkowany Kieł...ona...


- Nie...Nie!
 
 
- Ale...ja nie chcę zostać medykiem...Jeszcze nie teraz...Nie!
- Przykro mi...nic nie mogłem zrobić...
- Ale ja nie nadaje się na medyka! To ja zabiłam Srebrny Strumyk i jej kocięta a tym samym kocięta Szaropręgiego!
- To nie była twoja wina...
- Ja się nie nadaje!
Odeszła. Współczuje jej...

Następnego Dnia
~~~~~~~~~~~~

Okopcona Skórka została medykiem, a mnie w końcu urodziły się kocięta! Mam dwie wspaniałe córki - Wiewiórkę i Liściastą. Cudowne są...Podobno...jeszcze ich nie widziałem...Ale w końcu poszedłem do Piaskowej Burzy. Zobaczyłem je. Są cudne. Naprawdę cudne...

Animation by Vialir



- Nasze córki są wspaniałe...
- Tak jak ty...
- I jak ty...
Polizałem moją ukochaną za uchem.
- Idę na polowanie.

Po polowaniu
~~~~~~~~~~~~~~~~

- Jeżynek i nasze córki nie mogły się już doczekać więc...zostały terminatorami. Postarzyły się nad takim jednym źródłem...
- No to dobrze! Pójdę może jeszcze na patrol.
Tak też zrobiłem. Ale pewien kot wepchnął mnie do rzeki...poznałem go...to był Tygrysia Gwiazda!
- Co ty tu robisz zdrajco!?
Wrzucił mnie do rzeki i uciekł. Nie mogłem się utrzymać, rzeka już prawie mnie porwała. Wtedy za skórę na karku złapał mnie jakiś kocur. To Długi Ogon!


- Długi Ogon? Co ty tutaj robisz?!
- Pohrozmafiamy jak przesyjesz. - Mówił niewyraźnie.
Wyciągnął mnie na brzeg.
- Dziękuje ci Długi Ogonie...
- Nie ma za co Ognista Łapo.
Nadal się ze mnie nabija. Wyciągnąłem pazury.
- Mówiłem chyba jasno - jeszcze raz nazwiesz mnie Ognistą Łapą to rozszarpie ci drugie ucho.
Cofnął się. Spojrzałem na jego rozszarpane lewe ucho. Ta rana w kształcie litery "V" na zawsze będzie mu o mnie przypominać.
- Ale ponieważ uratowałeś mi życie mam u ciebie dług.
- Nic od ciebie nie chcę. Poszedłem tylko za tym zdrajcom.
- Dobra...to ja idę...
Wróciłem do obozu. Moje córki i Jeżynek zostali Terminatorami. Mamy dwie Jeżynowe Łapy. Hmm...to może być problem...Ale się dowiedziałem że moje córki i Jeżynek zostali WOJOWNIKAMI! No to już troszkę przesada...Ale w sumie spoko.

<Niechaj to Liściasta dokończy xD>