piątek, 21 listopada 2014

Od Liściastej Sadzawki C.D Ogniste Serce

Być może ominęło mnie dzieciństwo...poszłam na teren innego Klanu...tam spotkałam...Wronie Pióro...Spotykałam się z nim wiele razy...Wstyd się przyznać ale...oczekuje z nim kociąt...to wbrew zasadą...ale nikt się nie dowie...na pewno! Któregoś dnia jednak zaproponował mi...abym opuściła mój Klan i dołączyła do jego...ale nie mogłam...
- Tak bardzo przepraszam Wronie Pióro, ale nie mogę opuścić mojego Klanu....

 

- Rozumiem to...ale...zaopiekuj się naszymi kociętami...
- Obiecuje...


Po powrocie do obozu
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Okopcona Skórka próbowała uratować Song i jej kocięta przed borsukiem...zobaczyłam to...

 

Próbowałam ją ratować...ale nie zdążyłam...
- Nieeeeeeee!


- Nie...Nie...Nie...
Wtedy przyszedł ojciec a borsuk uciekł...
- Nie...To nie może być prawda!!!

 

- To wszystko moja wina!
- To nie twoja wina córeczko...To było jej przeznaczenie...
- Jej przeznaczeniem było umrzeć?!
- Widocznie tak chciał Gwiezdny Klan...
- Ale ja nie chcę zostać medykiem...jeszcze nie teraz!
- Ona też tak mówiła kiedy umarła Cętkowany Kieł...a jednak została medykiem...Nie miała wyboru...Ty też nie masz...to twoje przeznaczenie...
- Wiem...
Odeszłam....
Potem dołączył jakiś Popielate Futro...Ale to nie ważne...

Kilka dni potem
~~~~~~~~~~~~~~~~

Jestem medykiem a medyk nie może mieć kociąt...a jednak...urodziły mi się kocięta...I pojawił się przy tym duch...Cętkowanego Listka...

 

- Czy moje kocięta nie są wspaniałe, Cętkowany Listku?
- Tak, Liściasta Sadzawko. Ale ty wiesz tak samo dobrze jak ja że nie możesz ich zachować. Mają różne przeznaczenia.








- Wiem...Dlatego oddam je mojej siostrze...
- Tak. To dla nich najlepsze wyjście...i dla ciebie.
- Tak, wiem...
Następnego ranka oddałam kocięta mojej siostrze.

<A teraz niechaj to Fruwająca Wiewiórka skończy xD>





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz