- Tak bardzo przepraszam Wronie Pióro, ale nie mogę opuścić mojego Klanu....
- Rozumiem to...ale...zaopiekuj się naszymi kociętami...
- Obiecuje...
Po powrocie do obozu
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Okopcona Skórka próbowała uratować Song i jej kocięta przed borsukiem...zobaczyłam to...
Próbowałam ją ratować...ale nie zdążyłam...
- Nieeeeeeee!
- Nie...Nie...Nie...
Wtedy przyszedł ojciec a borsuk uciekł...
- Nie...To nie może być prawda!!!
- To wszystko moja wina!
- To nie twoja wina córeczko...To było jej przeznaczenie...
- Jej przeznaczeniem było umrzeć?!
- Widocznie tak chciał Gwiezdny Klan...
- Ale ja nie chcę zostać medykiem...jeszcze nie teraz!
- Ona też tak mówiła kiedy umarła Cętkowany Kieł...a jednak została medykiem...Nie miała wyboru...Ty też nie masz...to twoje przeznaczenie...
- Wiem...
Odeszłam....
Potem dołączył jakiś Popielate Futro...Ale to nie ważne...
Kilka dni potem
~~~~~~~~~~~~~~~~
Jestem medykiem a medyk nie może mieć kociąt...a jednak...urodziły mi się kocięta...I pojawił się przy tym duch...Cętkowanego Listka...
- Czy moje kocięta nie są wspaniałe, Cętkowany Listku?
- Tak, Liściasta Sadzawko. Ale ty wiesz tak samo dobrze jak ja że nie możesz ich zachować. Mają różne przeznaczenia.
- Wiem...Dlatego oddam je mojej siostrze...
- Tak. To dla nich najlepsze wyjście...i dla ciebie.
- Tak, wiem...
Następnego ranka oddałam kocięta mojej siostrze.
<A teraz niechaj to Fruwająca Wiewiórka skończy xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz